13 grudnia 2014

Lussekatter - szwedzkie bułeczki św. Łucji.

Lussekatter, to szwedzkie bułeczki z dodatkiem szafranu wypiekane na śniadanie głównie w dniu świętej Łucji, przypadającym w pośrodku adwentu, 13 grudnia, czyli dokładnie dziś :)

Marzyło mi się ich zrobienie odkąd zobaczyłam je na okładce "Scandilicious Baking" - po prostu mnie zauroczyły! Od tamtej chwili "chodziły" za mną lussekatter i rosła chęć kupna książki, trochę odstraszała mnie jej cena w Polsce, a do zakupów zagranicą nie byłam przekonana. Jednak wpadła w moje ręce bardzo przypadkowo: podczas szczęśliwych zakupów w Tk Maxx (można tam znaleźć jak widać prawdziwe perełki :)), jednak spotkał mnie mały zawód, gdyż  książka wyszła w dwóch wersjach i moja niestety posiada inną okładkę i tym samym nie ma w niej też przepisu na te ślicznotki. Jednak grunt to się nie poddawać - z pomocą przyszedł jeden z moich ulubionych blogów Bea w kuchni, gdzie znalazłam na nie bardzo przyjemny przepis.

I to właśnie m.in. na tym blogu znalazłam też odpowiedzi na nurtujące mnie pytania odnośnie bułeczek. Jakie? Zobaczcie:

Dlaczego bułeczki są akurat żółte? Święto świętej Łucji, jest świętem światła, a kolor żółty ma je symbolizować. W tym dniu odbywają się także pochody na cześć świętej, podczas których uczestnicy niosą zapalone świece - między innymi dlatego też na moich zdjęciach też zagościło światełko :)

Drugie pytanie tyczyło się kształtu? Bułeczki lussekatter przybierają różne ksztatłty, choć ten w kształcie litery "S" jest najprostszy i stał się najbardziej popularny.

A ostatnie pytanie, które nasuwało mi się patrząc na bułeczki to dlaczego są tylko dwie rodzynki w całości? Otóż one mają podobno symbolizować oczy św. Łucji, które to "wydłubała sobie", chcąc zniechęcić do siebie narzeczonego, ponieważ wybrała inną drogę.

Jak widzicie bułeczki są nie tylko fajną formą śniadania, ale mają też ciekawą historię i myślę, że warto je upiec w tym przedświątecznym czasie, dla pewnej odmiany, może między piernikiem, a sernikiem :)

Udanego weekendu!

P.S Dołączyłam się także do wspólnego wypiekania tych bułeczek, które przygotowaliśmy z innymi blog arami w cotygodniowym cyklu "Wypiekanie na śniadanie", na zaproszenie wyjątkowej osoby - mojej serdecznej, "blogowej" koleżanki Łucji, która jest dzisiejszą solenizantką! :) Łucji życzę samych pysznych wypieków, a Was zapraszam na jej bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji, gdzie możecie zobaczyć bułeczki lussekatter z nieco innego przepisu :)

A poza solenizantką bułeczki upiekły również:

Bożena: Moje domowe kucharzenie
Iza: Smaczna Pyza
Kinga: Małe kulinaria
Wiosenka: Eksplozja smaku
Magda: Domowa Cukierenka 
Kamila: Ogrody Babilonu 
Marzena: Zacisze kuchenne
Joanna: Różowa kuchnia 


Składniki (22 - 25 bułeczek) - ja zrobiłam z połowy porcji: 
  • 150 g masła
  • 500 ml mleka
  • 2,5 łyżeczki suchych drożdży (użyłam świeżych, ta ilość suchych odpowiada 30 g)
  • 250 g serka typu "quark" (możecie użyć naszego serka homogenizowanego lub 2 jajek)
  • 1 g szafranu (ja użyłam dużo mniej szafranu, dlatego moje bułeczki nie były bardo żółte - niestety kupiłam go za mało ;))
  • 150 g cukru
  • 1/2  łyżeczki soli
  • ok. 900 – 950 g mąki 
+ rodzynki i rozkłócone jajko do posmarowania

Mleko i masło podgrzewamy do rozpuszczenia się masła. Szafran lekko rozcieramy i dodajemy do mleka, mieszamy. Następnie dodajemy świeże drożdże, mieszamy do rozpuszczenia. W misce mąkę mieszamy z solą, robimy zagłębienie, wlewamy mleko z masłem, szafranem i drożdżami (ew. dodajemy drożdże suche), dodajemy cukier, lekko mieszamy, dodać serek (lub jajka) i wyrabiamy na gładkie ciasto (ciasto jest będzie dość lepkie, ale starajmy się nie dodawać zbyt dużo mąki, bułeczki będą bowiem wtedy suche i twarde). Przekładamy gotowe ciasto do misy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na ok. 1,5h lub do podwojenia objętości.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na lekko umączony blat i dzielimy na ok. 22 – 25 części (ja starałam się żeby każda miała po ok. 90 - 100 g). Z ciasta formujemy wałeczki o długości 15 - 20 cm, a następnie zawijamy je w literkę "S". Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i w każdej z nich umieszczamy po 2 rodzynki. Ponownie odstawić do wyrośnięcia (aż podwoją objętość lub na ok. 20 min).
Bułeczki smarujemy rozbełtanym jajkiem i pieczemy ok. 10 - 12 minut (mają być złote) w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Studzimy na kratce.

Smacznego! :)


8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny przepis na bułeczki :) Akurat na święta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za wspólne pieczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wspólne pieczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne, klimatyczne zdjęcia:-) dzięki za wspólne wypiekanie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agatko bułeczki i zdjęcia wyjątkowe ! Dziękuję za ciepłe słowa <3 Pozdrawiam!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Apetyczne bułeczki:)dziękuję za wspólne pieczenie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za wspólne pieczenie :) CIESZĘ SIĘ , ŻE MOGŁYŚMY RAZEM PIEC TE PYSZNOŚCI

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...